Fot.E.Bielec
Ul.Dworska, przy której znajdował się browar.

        Dynów przed I wojną światową był w miarę uprzemysłowiony i samowystarczalny.
Duży browar stał w miejscu, które do dziś nazywa się "browar", w tym była też drożdżownia.
Jak wspomina mgr Kazimierz Baraniecki, ostatni z rodu dynowskich aptekarzy, drożdże były oczywiście zawsze świeże. O tym, że mogą być suche - nie myślano, bo po cóż by je suszyć, żeby potem przed użyciem moczyć. Pytanie browarnika o świeżość drożdży doprowadzało go zawsze do "szewskiej pasji" - one "musiały" być świeże.